piątek, 30 maja 2014

Z brunetki w blondynkę w jeden dzień, czyli krótka historia o kąpieli rozjaśniającej

Cześć kochani!

Dzisiaj opowiem Wam moją historię o kąpieli rozjaśniającej. Wiele się słyszy ostatnimi czasy o ściąganiu koloru z włosów, czyli dekoloryzacji po farbowaniu.
Przed włosomaniactwem miałam już odrośnięte po farbowaniu naturalki, jednak "rozpoczynając nowy rozdział wżyciu" postanowiłam je pofarbować. Nie byłoby źle, gdyby nie to, że mi się owy kolor (była to bodajże farba Joanny Jesienny Liść) znudził. Pragnąc zmiany nałożyłam na to farbę Palette Salon Colors: Mahoniowy fiolet. Moje włosy wyglądały więc tak: 


Kolor zaraz po farbowaniu.
Ten fiolet wypłukał się do czerwoności:



Oczywiście kolor przestał mi się podobać i stwierdziłam, że nie do twarzy mi w takim ciemnym. Zastanawiając się co tu zrobić, postanowiłam spróbować kąpieli rozjaśniającej. Oczywiście chciałam wrócić do swojego naturalnego koloru jakim jest jasny brąz, ale nie miałam nic przeciwko temu, żeby najpierw pobyć trochę blondynką. Zakupiłam więc Rozjaśniacz do pasemek i balejażu (4-6 tonów) Joanna Naturia i rano zaczęłam działać. 

Zrobiłam zdjęcie "przed" :


Następnie wsypałam do porcelanowej miseczki proszek rozjaśniający, dodałam oksydant 12% i wymieszałam. Do tego dodałam łyżkę szamponu Alterra Mandel&Jojoba, łyżkę odżywki Alterra Granat i Aloes, wymieszałam wszystko razem i po zmoczeniu włosów nałożyłam na głowę. Siedziałam tak nad prysznicem głową w dół (nic fajnego!) przez 25 minut cały czas "myjąc" włosy. Po upływie wyznaczonego czasu obficie spłukałam włosy wodą i umyłam szamponem BabyDream.
Ciekawa efektu wysuszyłam włosy i popędziłam przed lustro zobaczyć co z tego wyszło. Takiego efektu sie nie spodziewałam!


Tak wyglądały na pierwszych zdjęciach. Ale te nie oddawały koloru, który ja widziałam w lustrze. Przeniosłam się do innego, lepiej oświetlonego światłem dnia pomieszczenia i zdjęcia wychodziły takie:


No to byłam marchewą. Na własne życzenie! Nie pomyślałam też o tym, żeby nie nakładać mieszanki na odrosty. No i miałam na głowie żółtko, bo odrosty były żółte...



Niezadowolona z efektu poprosiłam mamę o zakup farby Joanna Naturia Naturalny Blond z nadzieją stonowania pomarańczki. W efekcie kolor trochę stonowało, ale pozostały we włosach czerwony poigment nadal przebijał na rudo: 


Był już mniej krzyczący, ale nadal rudy... Z wymarzonego blondu dostały mi się tylko żółte odrosty...
Później zaaplikowałam włosom jeszcze jedną farbę (tego samego dnia, bo byłam zdesperowana!), Garnier Platynowy Blond jakiś miałam nadzieję, że stonuje ten rudy, ale niestety... Były właściwie takie same, może znów ciut mniej żarzące. Końcowy efekt był taki: 



A teraz najważniejsze:
Kąpiel rozjaśniająca nie zniszczyła mi szczególnie włosów. Możliwym jest, że to dzięki mojemu wcześniejszemu intensywnemu dbaniu o włosy. Ale na pewno nie zostałam z siankiem i popalonymi włosami. Nawet Baby Hair'om nic się nie stało (pomimo 3 farb jednego dnia). Włosy również nie wypadały mi.

Po miesiącu rudy się spłukał i był mniej pomarańczowy. Żeby sprawdzić, czy złapie mi jakiś brąz pofarbowałam brązową szamponetką. Chwycił w miarę gasząc pozostałą rudość, jednak różnica między odrostami (odrost naturalny, rozjaśniony odrost i rudy na farbie po kąpieli) się odznaczał.
Po jakimś czasie po wypłukaniu sie szamponetki kupiłam farbę jasny brąz firmy Revia. Niestety po tej farbie wypadały mi włosy... I chociaż tania (zapłaciłam za nią chyba 7 zł), to nie warta...


Kolor wygląda tak jak na powyższym zdjęciu. Jest rudawy, ale trzystopniowe odrosty są stonowane i wygląda to przyzwoicie.

Podsumowując
Moim zdaniem jeśli masz zadbane włosy, a chcesz rozjaśnić naturalne włosy bądź kolor farbowany, możesz spróbować. Kąpiel nie zniszczy Ci włosów. Jeśli Twoje włosy są jednak zniszczone, spróbować możesz, ale mogą podniszczyć się włosy jeszcze bardziej.
Moje włosy przeżyły eksperyment z kąpielą rozjaśniającą dobrze. Jestem więc przykładem, że dbając o włosy można nie zniszczyć ich farbowaniem.

Z brunetki w blondynkę jednego dnia!

Wszelkie pytania i sugestie proszę zostawiajcie w komentarzach! :)

Pozdrawiam,



czwartek, 29 maja 2014

Oczywiste, ale ważne - krótka rozmowa o szamponach.



Cześć!
Chciałabym dzisiaj porozmawiać z Wami na temat szamponu. Jest to kosmetyk bardzo ważny, gdyż używa go każdy, dosłownie każdy! Teoretycznie mycie głowy szamponem i jego wybór powinien być łatwy i oczywisty, ale czy taki jest? Otóż nie, okazuje się, że wybór szamponu wcale nie jest łatwy, zwłaszcza, że na rynku, co moment, pojawiają się nowe produkty, które, jak obiecuje producent, mają zmieniać nasze włosy w cudowne włosy pań z reklam, nawet w 10 dni! I w te 10 dni kondycja naszych kosmyków ma poprawić się i zmienić o 180 stopni, a wszystkie włosowe problemy mają odejść w niepamięć. Serio? Wydawało mi się, że nie ma już na tym świecie ludzi, którzy tak myślą, ale jednak bardzo się myliłam - są. Myliłam się zapewne dlatego, że ja, będąc świadomą włosomaniaczką, wiem, jak wiele kłamstw znajduje się w widzianych w TV reklamach, na etykietach, jak bardzo napchane silikonami są dane buteleczki.

Przejdźmy jednak do rzeczy.
Skoro trafiłyście na tego bloga - albo jesteście już od dawna włosomaniaczkami, albo jesteście na początku drogi i wciąż szukacie wielu odpowiedzi. Dlatego chciałabym się z Wami podzielić kilkoma wskazówkami i polecić Wam parę produktów. :)

1. Delikatne szampony:

Delikatny szampon, to taki, który możemy używać na co dzień, bez ryzyka nadmiernego zniszczenia naszych kosmyków, a który pięknie oczyści je z zanieczyszczeń.
Dlatego też, taki szampon nie powinien zawierać:
  • silnych detergentów, m.in. Sodium Lauryl Sulfate (SLS), Sodium Laureth Sulfate (SLES), Sodium Coco Sulfate (SCS), Sodium Myreth Sulfate (SMS), czy Ammonium Lauryl Sulfate (ALS);
  • parafiny (Paraffinum Liquidum), olei - gdyż lubią nadbudowywać się na włosach;
  • silikonów, np. Trimethicone - z tego samego powodu, co wyżej, jednak chciałabym w tym miejscu dodać, że to właśnie silikony w głównej mierze są sprawcami "cudownego wyglądu" (często oblepienia i nieświeżości) włosów po użyciu szamponu.
Przykłady delikatnych szamponów:
  • szampon dla dzieci Babydream - dostępny w drogeriach Rossman, za około 5zł;
  • balsam do kąpieli dla matek Babydream - jak wyżej;
  • szampon Hipp - około 10zł;
  • płyn do higieny intymnej Facelle - również dostępny w Rossmanach, za niecałe 7zł (niestety spotkałam się z opiniami, że wzmaga wypadanie włosów);
  • szampon kokosowy dla dzieci Dulgon Kids Hokus - Pokus - w drogeriach Natura za ok 6zł (sama na niego poluję, jednakże nie mogłam go do tej pory znaleźć - ale znajdę!).
  •  

 2. Szampony oczyszczające:

Są konieczne do dokładnego oczyszczenia skóry głowy i włosów, z wszystkich substancji, które je oblepiały, a z którymi nie poradził sobie szampon delikatny, bądź do domycia jakiegoś wyjątkowo upierdliwego oleju. Takie oczyszczanie powinno robić się raz na tydzień - dwa (czasem nawet trzy), w zależności od potrzeb. Szampon oczyszczający, to silny szampon, tak więc w swoim składzie zawierać musi SLS, bądź SLES. Wybierajmy jednak szampony o jak najkrótszym składzie, które nie będą zawierać w sobie silikonów (tu warto dodać - nie wszystkie silikony są złe i nie trzeba ich do końca eliminować z włosowej diety!), i nawet podczas silnego oczyszczania, dbajmy o nasze włosy. :)

Przykłady szamponów oczyszczających:
  • wszystkie szampony Barwa Ziołowa lub Naturalna, np Tataro-Chmielowa, Skrzyp Polny, Czarna Rzepa - dostępne w wielu małych, osiedlowych drogeriach, za około 3zł;
  • szampony z serii Joanna Naturia, np. Miód i Cytryna, Pokrzywa i Zielona Herbata - w osiedlowych drogeriach, w Rossmanie, w Carrefourze, praktycznie wszędzie, za około 3 - 4zł;
  • Farmona, Herbal Care - również cała seria, są delikatnie droższe od powyższych, bo kosztują około 7 - 8 zł, ale są bardzo dobre, znajdziemy je w małych drogeryjkach, czy w Naturze.
 Oczywiście, dobrych szamponów jest więcej i można trafić na przeróżne perełki, wystarczy czytać składy na opakowaniach, do czego serdecznie zachęcam! :)

Macie jakieś ulubione szampony? Możecie polecić coś dobrego? :)


Pozdrawiam,






piątek, 23 maja 2014

Święta Trójca Pielęgancji - czyli o humektantach, proteinach i emolientach.



Cześć Kochani! :)
Skoro już wiemy, jak zbudowane są nasze włosy, nadszedł czas na krótką rozmowę o Świętej Trójcy włosowej pielęgnacji, od której zbilansowania zależy wygląd i kondycja naszych kosmyków.

Wiem, że zapewne wiele z Was, kiedy zaczynało swoją przygodę z włosomaniactwem, gubiło się w tym wszystkim, nie do końca wiedziało jak posługiwać się produktami, jak je łączyć, żeby w efekcie nie uzyskać na głowie fryzury stylizowanej na afro rodem z teledysków Jackson 5. A może do tej pory macie problemy ze zrozumieniem o co w tym wszystkim chodzi? Mam nadzieję, że ten wpis okaże się przydatny i nieco rozjaśni resztę wątpliwości. :)



HUMEKTANTY:

Są to substancje higroskopijne, które doskonale wiążą wodę. Są więc nawilżaczami. To właśnie one zapewniają włosom blask i miękkość. Humektanty nie są samolubne, bardzo reagują na wilgotność otoczenia - i tak, kiedy powietrze jest wilgotne, będą przyciągać wilgoć do naszych włosów, dodatkowo je nawilżając, lecz kiedy powietrze jest suche, humektant z radością odda wilgoć naszych włosów otoczeniu, a nam na głowie zostanie piękny puch i susza rodem z sachary. :) Używając zbyt wielu humektantów, możemy przenawilżyć nasze włosy, będą one wtedy ciągnąć się jak guma

Przykłady humektantów:
  • gliceryna (Glycerin)
  • aloes (Aloe Vera)
  • kwas hialuronowy (Hyaluronic Acid, Sodium Hyaluronate)
  • D - panthenol (Panthenol)
  • mleczko pszczele (Royal Jelly)
  • miód (Mel)
  • mocznik w stężeniach do 10% (Urea)
  • kwas mlekowy w niewielkich stężeniach (Lactic Acid)
  • żel lniany - siemię lniane

 

PROTEINY:

To białka, których zadaniem jest wnikanie we włos (jak już wiemy - włos też zbudowany jest z białek) oraz uzupełnianie powstałych w nim ubytków i mikrouszkodzeń. Jednak tylko te proteiny o małych cząsteczkach, są w stanie wniknąć w naszego włosa. Dlatego na opakowaniach odżywek/masek należy szukać słowa hydrolyzed np. hydrolyzed Keratin. Z proteinami łatwo jest przesadzić, bo mają zdolność nadbudowywania się na włosie, tym samym zmieniając jego strukturę na bardziej chropowatą, sztywną. Takie zjawisko nazywamy przeproteinowaniem.

Przykładowe proteiny:
  • keratyna (Hydrolyzed Keratin)
  • proteiny jedwabiu (Hydrolyzed Silk)
  • proteiny mleczne (Hydrolyzed Milk Protein)
  • kolagen (Hydrolyzed Collagen)
  • elastyna (Hydrolyzed Elastin)
  • piwo
  • jajko
  • żelatyna


EMOLIENTY:

Są to substancje tłuszczowe, zapobiegające utracie wody z włosa. Tworzą na jego powierzchni warstwę ochronną, tym samym pogrubiając, nabłyszczając i uelastyczniając go. Doskonale go również chronią przed urazami mechanicznymi i słońcem.

Przykładowe emolienty:
  • wszystkie oleje roślinne, np. oliwa z oliwek, olej lniany, olej ryżowy, olej z pestek winogron, olej sezamowy
  • woski roślinne, np. olej kokosowy, jojoba
  • masła roślinne, np. babassu, shea
  • alkohole tłuszczowe, np. alkohol cetylowy (Cetearyl Alcohol)
  • parafina (Paraffinum Liquidum, Petrolatum)
  • silikony

 KILKA SŁÓW PODSUMOWANIA:

Najlepsza dieta dla naszych włosów, to dieta zbilansowana - czyli bogata we wszystkie te składniki. Najwłaściwszą kolejnością używania tych składników jest: humektanty -> proteiny -> emolienty. Czemu? Humektanty nawilżą naszą czuprynkę, proteiny nadbudują ewentualne mikrouszkodzenia, a to wszystko zabezpieczą emolienty, dodając od siebie warstwę ochronną.


Starałam się napisać tą notkę bardzo prosto i przejrzyście, mam nadzieję, że mi się to udało. No i oczywiście liczę na to, że jeśli któraś z Was nie do końca wiedziała o co w tym wszystkim chodzi - już wie :)



Pozdrawiam ciepło,



środa, 21 maja 2014

Krótki przewodnik po budowie włosa

Witajcie kochani!
Aby zrozumieć dobrze na czym polega pielęgnacja włosów oraz właściwe dbanie o nie, potrzebujemy poznać ich budowę. Zapraszam do krótkiego przewodnika po budowie włosa.


Włosy to twór skóry. Zbudowane są z substancji proteinowej - keratyny. Sam włos tworzą martwe zrogowaciałe komórki, natomiast jego wzrost odbywa się w żywych komórkach zwanych mieszki włosowe.


Mieszek włosowy znajduje się głęboko w skórze właściwej. Wyrasta z niego „łodyga”, czyli trzon włosa i zostaje powleczona łojem z gruczołów łojowych uchodzących do mieszka. Włos przebija się przez skórę właściwą i naskórek, aż na powierzchnię skóry, gdzie wydostaje się przez ujście mieszka włosowego, czyli por skóry. Przeciętna ilość mieszków włosowych na głowie człowieka wynosi około stu tysięcy.


Części składowe włosa to: rdzeń, który zawiera barwnik włosów – melaninę, warstwa korowa włosa, która podtrzymuje rdzeń oraz osłonka włosa, która ochrania rdzeń i warstwę korową przed mechanicznymi uszkodzeniami.





Osłonka włosa zbudowana jest z cienkich warstw komórek, zachodzących na siebie w taki sposób jak łuski na ciele ryby. W zdrowym włosie, łuski te leżą płasko, odbijają wtedy równomiernie światło tworząc refleks, stąd wrażenie blasku. Na włosach uszkodzonych łuski stoją „na sztorc”, nie przylegają do siebie przez co włos nie ma blasku, jest bardziej podatny na uszkodzenia i jest matowy.


Barwnik włosa melanina, dzieli się na dwa rodzaje: eumelaninę, brązowoczarny barwnik obecny we wszystkich kolorach włosów, ale w różnych ilościach, oraz feomelaninę, czerwonożółty barwnik, który także obecny we wszystkich kolorach włosów, przeważa u osób z rudymi i blond włosami.
Kiedy starzejemy się, nasze włosy posiadają coraz mniej barwnika, dlatego siwiejemy. Siwe włosy całkowicie są go pozbawione.


Mam nadzieję, że powyższe informacje będą przydatne w pielęgnacji włosów. Jeśli chcielibyście coś dodać lub mielibyście jakieś pytania, zachęcam do zamieszczania wszelkich sugestii w komentarzu. :)
Pozdrawiam, Aleksa.



Posta zredagowane na podstawie Części drugiej: Piękne włosy, książki Laury Flynn McCarthy „Uroda bez tajemnic”, Świat książki, Warszawa 1997

poniedziałek, 19 maja 2014

MWH - Naatz

Cześć Kochani! :)
Dzisiaj przyszedł czas, żebym i ja opowiedziała Wam moją włosową historię. Mam nadzieję, że przebrniecie przez nią bezproblemowo i bez przysypiania przed monitorem :D

Urodziłam się jako jaśniutka blondynka z lichymi i cienkimi włosiętami, jakie ma większość noworodków. Pierwsze zdjęcie przedstawia mnie jako niespełna trzylatkę, której włoski, jak widać, pozostawiały wiele do życzenia w kwestii długości i gęstości. Ale moja mama postanowiła je zapuszczać, sporadycznie tylko podcinając końcówki (o ile w ogóle je podcinała). I tak włosy pielęgnowane pokrzywowym szamponem Familijnym i... i tylko tym szamponem, rosły i rosły, zapuszczane do komunii. Jak widać na drugim zdjęciu, cel został osiągnięty i w tym ważnym dniu cieszyłam się długimi, kręconymi kosmykami. Jednak szczęście nie trwało długo i moje piękne włosy zostały ścięte, przed zieloną szkołą, na chłopaka, bo "takie są łatwiejsze w utrzymaniu". Później znowu chciałam je zapuścić i mniej więcej się udało, jednak całość fryzury zostawiała wiele do życzenia...


Powyższe zdjęcia przedstawiają włosowe metamorfozy w gimnazjum, kiedy to chyba 3/4 dziewczyn dostaje jakiejś głupoty do głowy i totalnie zaniedbuje swoje włosy, tym samym regularnie je krzywdząc. I tak było też u mnie - włosy krótko ścięte, bez grzywki, z grzywką na prosto, z grzywką na bok, delikatnie zapuszczone - wycieniowane do granic możliwości. Włosy były tak cienkie i liche, a przy okazji tak beznadziejnie się układały, ze codziennie sięgałam po prostownicę, bo przecież bez niej NIE DA SIĘ ŻYĆ. Ehh...
W liceum przyszedł czas na małe eksperymenty z kolorem, bo na długości już majstrować nie chciałam, przecież moim marzeniem były włosy do talii! I tak po lewej widzicie moje zielone końcówki, mądrze farbowane sposobem "na bibułę", a po prawej szamponetkowe rudości, w których, swoją drogą, bardzo dobrze się czułam. :) Oczywiście włosy wciąż myte byle jakim szamponem, raz za jakiś czas dostawały drogeryjną odżywkę na 2 minuty (i ja głupia wierzyłam, że to zdziała cuda), wycieniowane, wciąż prostowane, bo inaczej się nie dało.

I tak przyszły zeszłoroczne wakacje, kiedy to moim włosom oberwało się najbardziej. Co prawda, zrezygnowałam z ich prostowania, ale nie dostawały ani odżywki, ani maski, ani nawet dobrego szamponu. No i wiadomo - zero zabezpieczenia przed słońcem. Po wakacjach były w tak opłakanym stanie, że zaczęłam szukać sposobu, jak je uratować. Na początku niewinnie, zaczęłam od kupienia odżywki, delikatnego podcięcia i w grudniu włosy wyglądały już odrobinę lepiej, ale wtedy założyłam konto na forum włosomaniaczek i... przepadłam do reszty.


Tak wyglądały moje włosy po kilku miesiącach pielęgnacji. Na początku oczywiście była ona dość nieudolna i popełniałam wiele błędów, ale uczyłam się na nich i teraz mniej więcej wiem co odpowiada mi i moim włosom.

Moje włosy są falowane, więc tym samym cholernie kapryśne i czasem wyglądają tak, jak po lewej, a czasem, jak po prawej. Nie sposób tego przewidzieć :D

A tutaj jest najbardziej aktualne zdjęcie moich włosów (swoją drogą nie wiem, czemu tak długo nie robiłam im zdjęcia :O). Zdjęcie jest robione w słabym, dziennym świetle.

Moja aktualna pielęgnacja jest bardzo chaotyczna, bo wciąż staram się próbować nowych produktów i szukać ulubieńców.
Mycie: szampon BD i raz w miesiącu szampon Timotei Pure
Odżywianie: maski - homemade, Kallos Latte, Kallos Placenta, Ziaja z Ceramidami, Tołpa, odżywki - Garnier AiK, Isana niebieska, NectarOfNature z avocado, Balsam na Kwiatowym Propolisie.
Oleje: aktualnie stosuję olej z pestek winogron, na skalp zamiennie Khadi i musztardowy.
Wcierka: jantar
Od wewnątrz: pokrzywa, skrzyp, rumianek.

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i pokazałam, że pielęgnacja włosów jest bardzo ważna, bo pamiętajmy - włosy są naszą wizytówką! :)

Buziaki, Naatz.




piątek, 16 maja 2014

Pierwsze koty za płoty. No to bum!

Cześć Wszystkim!
Jesteśmy Aleksa i Naatz i od dzisiaj, chciałybyśmy dzielić się z Wami naszą pasją, jaką są włosy i naturalna pielęgnacja.  Zdajemy sobie sprawę, że blogów urodowych jest mnóstwo, ale wierzymy, że znajdziemy grono czytelniczek (a może nawet czytelników?), którym spodoba się nasz sposób myślenia i pisania, a każdy odwiedzający, znajdzie tutaj coś dla siebie i zostanie na dłużej  :)
Także zachęcamy do regularnego odwiedzania naszego bloga, a my ze swojej strony postaramy się dostarczać Wam jak najwięcej rzeczowych i przydatnych postów. Mamy nadzieję, że się polubimy i tak, jak dla nas przyjemnością będzie tworzenie czegoś nowego, tak dla Was – czytanie i komentowanie. :D
Pozdrowienia i buziaki, Aleksa i Naatz.